Rantochia
jest najstarszą na Teutonach większą osadą. Została prawdopodobnie założona jeszcze w 243 roku p.n.e. Początkowo była małą osadą, jednakże skupiała całą administrację
wysepki.
W
ciągu następnych lat osada zwiększała się i wzbogacała. Władza
polegająca na demokracji bezpośredniej bardzo dobrze spełniała swoją
rolę. Rantochia rozwijała się. Lecz jej mieszkańcy nigdy nie mieli zapędów
wojennych, broni używali tylko do polowania na dzikie zwierzęta,
rozpowszechnione były łuki, mieczy nikt nie znał. Mieszkańcy żyli
w pokoju...
W
roku 112 p.n.e. wybuchł jeden z wielu wulkanów znajdujących się na
wyspie. Zniszczonych zostało kilka osad rybackich, przez co część
Rantochiańczyków zaczęła cierpieć głód. W sumie oblicza się, że
wskutek wybuchu wulkanu i jego następstw liczebność wyspy spadła o połowę.
W ciągu następnych 100 lat, mieszkańcy osady odbudowywali "potęgę"
Rantochii. Pomimo, że wówczas miejscowość liczyła jedynie 4 tysiące
mieszkańców, okoliczni nazywali ją "perłą wyspy".
Niestety
latem roku 3 p.n.e. nadszedł następny kataklizm. Potężne fale nadchodzące
od północnego zachodu zalały i zburzyły większą część miasta. Na
szczęście większość mieszkańców była wtedy w polach w trakcie żniw,
więc straty w ludziach były niewielkie. Lecz nawet wtedy niestrudzeni
Rantochiańczycy nie załamali się i zaczęli odbudowywać swoją stolicę.
Natenczas liczyła ona już około 15 tys. mieszkańców, a obywatele
Rantochii skolonizowali już praktycznie całą wyspę od zbocza wulkanów
po obrzeża mórz.
Niestety,
ziemia na której stała Rantochia była chyba przeklęta. W roku 214 n.e.
osadę nawiedziła straszliwa zaraza. Choroba szerzyła się bardzo
szybko, a zabijała dość powoli i okrutnie... Wtedy to wielu mieszkańców
tej "metropolii" uciekło na wieś. Po zarazie liczebność
miasteczka wynosiła już tylko niecałe 2 tysiące. Gdy osada została
oczyszczona, a mieszkańcy zaczęli do niej powracać nastąpiła kolejna
epidemia. Trwająca 3 miesiące zaraza zabiła prawie wszystkich mieszkańców
miasta i okolicznych wsi i osad rybackich. Wtedy też zaczęły sie
pojawiać na wyspie pierwsze statki enderasjańczyków. Początkowo
chcieli oni handlować z rdzennymi mieszkańcami wyspy, lecz widząc ich
osłabienie i niezdolność do walki postanowili zbrojnie najechać na
wyspę. Lecz nie dane im było zdobyć Rantochii. Większość żołnierzy
zmarła wskutek epidemii jeszcze na morzu, część zaś została rozbita w
zasadzkach. Lecz nawet wtedy stanowili zagrożenie dla miasta. Na
peryferiach Rantochii rozegrała się krwawa bitwa pomiędzy resztą armii
Enderasjan i ostatnimi (choć jednak dość licznymi jak się okazało)
niedobitkami miejscowych. Wtedy to znaczna część miasta została spalona,
ale najeźdźcy zostali przegnani pomimo wielkich strat wśród obrońców.
I
wtedy również Rantochiańczycy odbudowywali swą stolicę, by nadal była
tą "perłą" okolicy. Prace, przerywane jedynie przez niezbyt
mocne trzęsienia ziemi w latach 223, 225 i 228 trwały przez blisko 25
lat. Wtedy to miasto wyglądało naprawdę jak metropolia godna imperiów.
Rantochiańczycy, nauczeni napaścią Enderasjan zaczęli szkolić się w
boju, by móc w przyszłości stawiać czoła najeźdźcom i nie ponosić
tak olbrzymich strat.
IV
wiek naszej ery był pasmem ciągłych konfliktów i ugód z Enderasjanami.
Jednak Rantochiańczycy nigdy nie atakowali wrogów na ich ziemiach,
zawsze tylko się bronili. Wszelkie spory zakończył pokój wieczysty
zawarty w 403 r. przez mądrego konsula Rantochii: Ortheotaka Chytrego.
Niestety spokój mieszkańców wyspy nie trwał długo: kilkanaście lat później
wyspę najechali przybysze z północy: Slavianie i w ciągu pół roku złupili
i zniszczyli wszystko na wyspie. Ze stolicy zostały tylko resztki murów
i domów mieszkalnych przykrytych pyłem wulkanicznym w 697 roku.
Współcześni
Teutończycy, zwłaszcza Slavianie chcą zadośćuczynić pamięci
Rantochiańczyków i podnoszą ich "perłę" z gruzów. Być może
to miasto niedługo powróci do czasów swojej świetności... A może
nigdy?
Ze względu na nieszczęśliwą historię,
miasto nie posiada na razie żadnych szczególnych zabytków, ale to się może
zmienić (prace archeologiczne trwają nadal )
Rantochiańczycy
stworzyli bardzo
zaawansowaną kulturę - mieli bardzo dobre i skuteczne sądy, ich budowle
były budowane z finezją, ale mimo to były stabilne i wytrzymałe.
Niestety ta wspaniała - pokojowa - cywilizacja nie ostała się przed nawałnicą
najeźdźców z północy.
Mieszkańcy
wyspy, na której znajduje się Rantochia, ze względu na konieczność
porozumiewania się na dużą odległość, opanowali do perfekcji sztukę
gwizdania. Opracowali oni "język gwizdany", w którym byli w
stanie wygwizdać każde słowo z każdego języka. Nawet teraz umiejętność
ta egzystuje na wyspie, lecz posiadają ją bardzo nieliczni, rdzennie
mieszkańcy.
COPYRIGHT: LORD DALTON - ALL
RIGHTS RESERVED |